wtorek, 15 grudnia 2015

                                                                Jeśli...
Jeśli musisz czekać, czekaj wytrwale i nigdy nie wątp
Jeśli musisz wierzyć, wierz i nie trać nadziei
Jeśli musisz płakać, płacz tak, aby z twych łez powstała rzeka, która wskaże drogę innym
Jeśli musisz kochać, kochaj raz na zawsze
Jeśli musisz wędrować, dojdź do każdego miejsca na ziemi i ponad nią
Jeśli musisz myśleć, nich twoje myśli biegną jak najdalej, poza ludzki rozum, poza krawędź świata
Jeśli musisz mówić, niech każde twe słowo oznacza nadzieję lub zwątpienie, radość lub smutek, rozpacz lub szczęście, miłość lub nienawiść, nigdy oba w tym samym słowie
Jeśli musisz walczyć, nigdy nie walcz z dobrem i złem, światłem i mrokiem, ale zawsze opowiedz się po jednej stronie
"Jeśli musisz odejść, odejdź tak jakby ogień płoną pod twoimi stopami "*
Jeśli musisz wrócić, nigdy nie odchodź
Jeśli musisz zostać, nie umieraj 




*Keaton Henson "You". Prócz tego cytatu cały wpis inspirowany był piosenką tegoż artysty.





poniedziałek, 7 grudnia 2015

                                 Niedokończona opowieść 
         Na początku był Mrok, wielki, rozległy i potężny, i nie było nic poza nim w całym wszechświecie. Jednak z czasem niezmierzoną ciemność, zaczęła rozświetlać Jasność. Mrok nigdy wcześniej nie widział żadnej innej istoty prócz siebie samego, dlatego też Jasność wydała mu się przepiękna i zakochał się w niej, a żeby zwrócić na siebie uwagę tej pięknej istoty, stworzył świat, który nazwał Ariath czyli Ziemia i podarował go Jasności. Ta była zachwycona otrzymanym prezentem, ale Ariath wydał jej się zimny i pusty, bo prócz roślin nic na nim nie było. Wtedy stworzyła na tym świecie, na swoje podobieństwo, przepiękne, długowieczne istoty o niebiańskiej urodzie i potężnej mocy, a nazwała je światłami. Tamtego dnia Jasność pokochała Mrok i długi czas żyli w szczęściu. Jednak po wielu tysiącleciach na Ariath pojawili się ludzie. Liczebność ich była dużo większa niż świateł, ale nie posiadali żadnej mocy. Mimo to, zajęli tereny zamieszkiwane przez Światła, i wygnali je z ich domu. Piękne istoty, mimo, iż posiadały potężną moc , ustąpiły ludziom i wyniosły się za las, bo dobroć ich była wielka .Przez kilkaset lat szukały domu, aż wreszcie osiedliły się daleko, daleko za lasem, na wzgórzu, jak najdalej od ludzi których od tamtego dnia nienawidzili.
     Jasność , widząc jak strasznie zostały potraktowane stworzone przez nią istoty, popadła w wielką rozpacz, której nie było końca, aż wreszcie pewnego dnia zmieniła się w milion gwiazd, które po dziś dzień świecą na niebie w bezchmurną noc. Mrok nie mógł dłużej znosić  cierpienia, jakie owładnęło nim po stracie ukochanej, i aby ukarać nikczemnych i według niego, nic nie wartych ludzi, zesłał na Ariath cienie i nakazał im chronić światła przed złem ludzi .Następnie sam przemienił się w Słońce, które  wschodzi dopiero gdy z nieba zniknie ostatnia gwiazda. Taka właśnie jest  opowieść o powstaniu świata według legend i wierzeń ludzi.
     Tymczasem cienie nie wysłuchały swego Pana i po Jego zniknięciu wypowiedziały wojnę rasie ludzkiej. Walki trwały wiele dni a ludzie byli na straconej pozycji, bo cienie posiadały moc o wiele potężniejszą od nich.  Ale ludzie walczyli dzielnie i nie poddawali się, aż wreszcie szala zwycięstwa przychyliła się na ich stronę i wygrali walkę z cieniami, a najmężniejszy z ludzi imieniem Eron sam jeden pokonał władcę ciemności Torgora, i został królem, a po Torgorze słuch zaginął. Powiadano, że umarł, ale niewielu wierzyło w jego śmierć. Krążyły słuchy, że zaszył się gdzieś w Strasznych Górach daleko na północy, gdzie  nigdy nie postała żadna ludzka stopa, i że zbiera siły, a gdy powróci żaden człowiek nie będzie w stanie go pokonać.  I nie mylili się . Po czterdziestu trzech latach pokoju, przed oblicze Króla Erona, przybył wysłannik władcy cienia, z wiadomością, iż Torgor żyje, a przez te wszystkie lata nieobecności posiadł moc o tysiąckroć potężniejszą niż ta, która władał za czasów Pierwszej Wielkiej Wojny.
-Słusznie się lękacie, najsłabsza z żyjących ras tego świata- przemówił wysłannik-ale, mój władca jest szlachetnym wojownikiem, dlatego wysłał mnie, abym ostrzegł was iż dokładnie za piętnaście dni licząc od dnia dzisiejszego rozpęta się wielka bitwa na miarę Drugiej Wielkiej Wojny i tym razem ciemność wygra, bowiem pan nasz stał się niepokonany. Bądźcie gotowi.
Tego dnia blady strach padł na rasę ludzką. Pamiętali oni dobrze okrucieństwo pierwszej wojny, i ból i cierpienie jakie ze sobą przyniosła. Król Eron nie zamierzał czekać ani chwili dłużej i jeszcze tego samego dnia kazał zebrać żołnierzy i sposobić się do walki, ale wiedział, że jego armia, choć silna i potężna, nie zdoła tym razem pokonać o wiele potężniejszego Torgora. Dlatego postanowił prosić o pomoc światła, które jako jedyne posiadały moc na tyle potężną aby pokonać ciemność. Eron nie mógł jednak osobiście udać się do królestwa światła, ponieważ musiał nadzorować przygotowania do walki, dlatego też zadanie to powierzył swemu synowi Elendirowi.
-Elendirze- zwrócił się do syna- osiodłaj najszybszego konia i udaj się na zachód do królestwa światła, przedstaw sytuację w jakiej znaleźli się nasi ludzie i poproś o pomoc. Dobroć świateł jest wielka i zapewne wybaczyli nam już dawne waśnie. Jeśli jednak się mylę i światła nie będą skore do pomocy, sam wracaj prędko, albowiem przyda się każdy kto zdolny jest do walki ,a teraz jedź i śpiesz się, bo zostało mało czasu.

I Elendir wysłuchał rozkazu ojca. Osiodłał najszybszego konia któremu na imię było Merdamir, i ruszył na zachód do królestwa światła a nadzieja go nie opuszczała.

poniedziałek, 21 września 2015

          Opowieść o powstaniu Pór Roku 

                            rozdział 5

     Podczas, gdy Zima przebywała na Ziemi, najmłodsza i najpotężniejsza z sióstr, Wiosna, opiekowała się swym ojcem najlepiej jak umiała. Wiele dni stała pod drzwiami jego komnaty próbując nakłonić Niebo do opuszczenia jej, ale ten nie chciał słuchać córki. Dopiero, gdy ta poinformowała go o zniknięciu Zimy, postanowił opuścić swój pokój, a kiedy otworzył drzwi, ujrzał przed sobą tylko Wiosnę, a poza nią nie było nikogo, nie było Lata, nie było Jesieni, nie było Zimy, tylko Wiosna, jedna jedyna córka, która z nim pozostała. Wtedy właśnie Niebo uświadomił sobie jak wiele stracił, a to wszystko przez miłość jaką darzył swe przybrane córki, bo to miłość kazała mu je chronić przed złem tego świata, i to miłość sprawiła, że je utracił. Poprzysiągł sobie wtenczas, że najmłodszej Wiośnie, nigdy nie pozwoli zejść na Ziemię, lecz gdy na nią spojrzał i zobaczył jak wiele cierpienia zostawiła tam Zima, wtedy wielki smutek ogarnął jego serce i litość dla ludzi w nim wezbrała. Odwrócił wzrok od Ziemi bo nie mógł patrzeć na to straszne nieszczęście. Czuł się winny bo wiedział, że miał wielki udział w tej katastrofie, ale wiedział też jak potężna jest Wiosna i, że tylko ona może położyć temu kres. Przemówił więc do córki:
-Za Dawnych Dni, twoja matka, właśnie tobie podarowała największą moc, potężniejszą niż posiadają twe wszystkie siostry razem, potężniejszą nawet od samej Nocy. Możesz uratować Ziemię i ludzi, i sprawić by znów przyszło szczęście i radość, jeżeli tylko zechcesz. Ja cię nie wstrzymam, ale też nie zmuszę cię do pomocy Ziemi. Wierzę w twą mądrość i wiem, że decyzja którą podejmiesz będzie słuszna.
      Wiosna długo zastanawiała się nad słowami ojca. Nie pałała sympatią do rasy ludzkiej, wręcz przeciwnie, nawet ich nie lubiła. Jednak nie mogła patrzeć na panujące na Ziemi cierpienie, bowiem dobroć jej była wielka i niezmierzona w jej czynach. Pożegnała więc ojca i zeszła na Ziemię, a gdy się tam znalazła, zachwyciła się jej pięknem. Wszędzie dookoła lśniła w słońcu najczystsza biel, a kryształki lodu na gałęziach drzew błyszczały niby diamenty.  Smutek ją ogarnął, bo nie chciała niszczyć tak pięknego dzieła swej siostry, ale gdy ujrzała ludzi zapłakała nad ich niedolą. 
      Zaczęła więc od słońca, które na jej prośbę zaczęło świecić mocniejszym blaskiem i długo nie ustępowało nocy, dzięki czemu dni stawały się cieplejsze i coraz dłuższe. Stopniowo również topniał śnieg i lód na rzekach i jeziorach, a zwierzęta zaczęły się wybudzać z zimowego snu, a inne zmieniały futra na cieńsze. Następnie Wiosna zaczęła swą wędrówkę, a tam, gdzie stanęła rozkwitała najzieleńsza trawa, a spod jej stóp wyrastały przepiękne kwiaty. Drzewa i krzewy, gdy widziały, że zbliża się Wiosna, były tak uradowane że zaczęły wypuszczać pąki, aby niedługo potem dorodnie zaowocować. Deszcze teraz były rzadsze i cieplejsze, niż za czasów Jesieni. Cały świat zdawał się teraz rodzić na nowo, a wszystkie ptaki niosły radosną wieść, ze nadchodzą lepsze dni, bowiem sama Ziemia była szczęśliwa. Wiosna okrążyła cały ludzki świat, aż wreszcie dotarła do najdalej wysuniętej na północ polany, i tam wśród najpiękniejszych kolorowych kwiatów zamieszkała. I tak oto na świecie powstała wiosna. 
      Tak oto brzmi legenda o powstaniu  pór roku. Powiadają, że co dziewięć miesięcy, każda z sióstr, począwszy od Lata, w tej samej kolejności, w jakiej schodziły z Nieba, opuszcza swą kryjówkę, aby odnaleźć pozostałe siostry, lecz do ich spotkania nigdy nie dojdzie, bo gdy jedna ze swej kryjówki wychodzi, poprzednia do niej powraca. Trwa to już od dawien dawna i trwać będzie do końca świata, bowiem wszystkie siostry bardzo się kochały i nie spoczną póki się nie odnajdą, a tak długo jak będę się szukały, będą trwały pory roku.
 KONIEC

piątek, 18 września 2015

                                      Zielony pył

                                                                         (fragment)
-Gdybyś kazała mi płakać dla ciebie, płakałbym, gdybyś kazała mi umrzeć dla ciebie, umarłbym...!
-Nie mów tak-przerwała mu Sharma,wtedy nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele prawdy było w jego słowach i  kontynuował jakby w ogóle jej nie usłyszał:
-bo cię kocham! Bardziej niż powietrze, którym oddycham.-I przez chwilę panowała niemal namacalna cisza, zakłócona jedynie, przez przyśpieszony oddech Sidry.
-Jeśli naprawdę tego pragniesz, jeśli naprawdę chcesz, żebym odszedł, to powiedz, powiedz to słowo Sharma, a wtedy zrobię to, i już nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
Sharma nie powiedziała, nie potrafiła.
-Sidra, proszę...
I odszedł, a wzrok Sharmy zwrócony był ku ziemi, bo nie zniosłaby tego widoku, odwracającego się Sidry, który pragnął ostatni już raz ujrzeć tą którą kochał ponad wszystko, z nadzieją, że i ona spojrzy na niego, ale tego nie zrobiła. To za bardzo bolało, za dużo cierpienia. 

poniedziałek, 14 września 2015

     Opowieść o czterech Porach Roku 

                         Rozdział 4

Tymczasem trzecia z sióstr, Zima, często spoglądała z nieba na życie na Ziemi, które z każdym dniem coraz bardziej ją fascynowało. Ukochała ona ludzi i uwielbiała oglądać ich całodzienne poczynania, dlatego tez gdy pewnego dnia zobaczyła, jaki smutek i cierpienie zostawiła na Ziemi Jesień, zapragnęła pomóc bezsilnej rasie ludzkiej, i znów zaprowadzić tam szczęście. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, zeszła na Ziemię, prosząc uprzednio swą najmłodszą siostrę, Wiosnę, aby opiekowała się ojcem, bo bardzo kochała Niebo i nie chciała go opuszczać, ale kochała też ludzi, którzy bardziej niż ojciec potrzebowali teraz jej pomocy. Gdy wreszcie stanęła na Ziemi, poczuła pod swymi, białymi jak mleko, stopami gęste, wilgotne i wszechobecne błoto. Rozejrzała się wokoło i przeraził ją ten widok.  Z nieba nieustannie padał deszcz, drzewa zostały ogołocone prawie ze wszystkich liści, w których nie można było dopatrzeć się żadnego koloru. Wszelkie rośliny, niegdyś dumnie i pięknie rosnące w słońcu, teraz były poniżone, brzydkie i nic nie warte, a zwierzęta zmarniały i stały się o wiele bardziej płochliwe i nieufne, niż za czasów Lata. Zima współczuła teraz Ziemi i postanowiła natychmiast położyć kres temu nieszczęściu. Nie posiadała w prawdzie tak wielkiej mocy jak Lato, ale obiecała sobie zrobić wszystko, aby znów zapanowało szczęście. W pierwszej kolejności zaprowadziła większość zwierząt do wydrążonych ówcześnie nor i ułożyła je do snu, nakazując im zbudzić się dopiero wtedy, gdy znów zapanuje szczęście, a pozostałym podarowała grubsze futra, a ptakom pióra. Następnie pozbawiła drzewa wszelkich ostałych się na nich liści, a potem spadający z nieba deszcz, zamieniła na płatki śniegu, które w kilka chwil przykryły szarą, błotnistą ziemię i zwiędłe kwiaty.  Po czym zamroziła nawierzchnię wszystkich wód, aby uchronić ryby przed śniegiem i zimnem, kryształkami lodu ozdobiła nagie gałęzie drzew i krzewów.
     Tego dnia świat znów stał się piękny, ale też i martwy. I gdy zima popatrzyła na ludzi, którzy wciąż byli smutni i przygnębieni, mimo wszechobecnego piękna, jakie im stworzyła, czystej jak łza bieli i błyszczących jak diamenty gałęzi drzew i krzewów, nie rozumiała ich nastroju. Przecież tak bardzo starała się, aby znów zapanowała radość i szczęście. Ale ludzie nie radowali się, bo nękał ich mróz i żadne rośliny nie chciały rosnąć, a dni były coraz krótsze. Zapanował głód i wielu ludzi w tamtych czasach umarło. Zima była zrozpaczona, bowiem nie tego chciała. Kochała ludzi i pragnęła im pomóc, a nie przysparzać jeszcze więcej cierpienia. Myślała, że jak świat znów będzie piękny to wtedy zapanuje szczęście, ale myliła się. Zima nie mogła znieść tej świadomości, iż to ona, jeszcze bardziej, niż Jesień, przyczyniła się do niedoli tak wielu ludzi. Uciekła więc daleko w góry piętrzące się na wschodzie i tam, na najwyższym szczycie wznoszącym się ponad chmury, gdzie zawsze padał śnieg, zamieszkała. I tak oto na świecie powstała zima. 

niedziela, 13 września 2015

    Opowieść o czterech Porach Roku 

                         Rozdział 3

Jesień wciąż jeszcze czekała na siostrę, a nadzieja, że ta powróci jej nie opuszczała. Ale mijały dni, a Lato nie wracała. Wtedy właśnie Jesień postanowiła po raz pierwszy w swoim życiu sprzeciwić się ojcu i zeszła na Ziemię, aby odszukać siostrę. Jesień długo szukała Lata, a z każdym kolejnym dniem jej nadzieja nikła coraz bardziej i bardziej, a gdy ta malała Jesień popadała w coraz większą rozpacz. W tym czasie również cały świat płakał razem z nią. Liście drzew, z żywej i radosnej zieleni, zmieniały kolory na coraz to bardziej smutne odcienie szarości, pomarańczy i czerwieni, by następnie, z braku sił opaść martwymi na ziemię i tam zakończyć swój żywot. Rośliny więdły w zastraszającym tempie, zwierzęta stawały się smutne i przygnębione, dni były teraz o wiele krótsze i szybko ustępowały nocy, podczas której coraz rzadziej świeciły gwiazdy. Natomiast za dnia, gdy Jesień płakała, a jej łez nie było końca, płakało również Niebo, które po stracie drugiej córki nie było już niebieskie, a tam gdzie stanęła pod jej stopami pojawiało się gęste błoto i kałuże. Wtenczas Jesień już wiedziała, że nigdy nie zdoła odnaleźć siostry, którą kochała najbardziej spośród wszystkich trzech, i poddała się bezgranicznie swej rozpaczy, która teraz zawładnęła nią całą, sprawiając, że stała się jakby marą, pozbawioną szczęścia. Jesień nie chciała, aby ktokolwiek widział ją w takim stanie i oddaliła się daleko w góry piętrzące się na zachodzie, i tam w najgłębszej i najciemniejszej jaskini zamieszkała, a wraz z nią jej przeogromny smutek. I tak oto na świecie powstała jesień.
     Niebo wiedział już, że Jesień nie powróci do królestwa niebieskiego. Zamknął się tedy w swej komnacie, zasłonił wszystkie okna, i przez długi czas z niej nie wychodził pogrążając się w coraz to większej rozpaczy. 

sobota, 12 września 2015

    Opowieść o powstaniu Pór Roku 

                        Rozdział 2 


Piękne istoty nazywały się kolejno: Lato, Jesień, Zima, Wiosna i zamieszkały w królestwie niebieskim, a Niebo pokochał je wielką miłością i otoczył opieką, a z obawy przed ludźmi, zakazał im kategorycznie schodzić na Ziemię, mówiąc tym samym, że ludzie są źli, podli i niebezpieczni, a Pory Roku uwierzyły swemu przybranemu ojcu, choć nie wszystkie. Lato bowiem nie usłuchała Nieba i często w tajemnicy przed rodziną, wymykała się na Ziemię, obserwowała życie na niej panujące, które bardzo ją fascynowało. Pewnego razu gdy Lato cały dzień przebywała wśród ludzi, zauważyła, że to, co od zawsze wmawiał jej i jej siostrom ojciec, było nieprawdą. Przekonała się, że ludzie wcale nie są źli a tym bardziej niebezpieczni. Wręcz przeciwnie, Lato czuła się na Ziemi lepiej, niż w królestwie niebieskim, a ludzie bardzo ją pokochali i wszędzie, gdzie by nie poszła była miło przez nich goszczona. Jednak niedługo potem jedna z jej sióstr, Jesień, dowiedziała się o tajemniczych ucieczkach Lata i była bardzo zła na siostrę, że nie usłuchała ojca i nie przestrzega jego zasad. Wtedy Lato opowiedziała Jesieni jak naprawdę wygląda życie na Ziemi, i że jest ono piękne, a Niebo myli się co do ludzi. Zaproponowała tez aby siostra, któregoś dnia razem z nią zeszła na Ziemię, lecz ta odmówiła, a mimo, że nie pochwalała zachowania Lata , nic nikomu nie powiedziała, bo właśnie tę najbardziej ze wszystkich sióstr kochała.
     Pewnego dnia, gdy Lato spacerowała po ziemskim lesie, spostrzegła mężczyznę przechadzającego się pomiędzy białymi pniami brzóz. Zaciekawiona celem jego podróży podążyła za nim, lecz ten w pewnym momencie  zobaczył Lato i zachwycił się jej niebiańską urodą i zakochał się w niej, bowiem nigdy w całym swym życiu nie widział piękniejszej istoty. Lato również pokochała młodzieńca, któremu na imię było Elderiath, a że nie była człowiekiem jej miłość do niego była o stokroć silniejsza, niżeli zwykłego śmiertelnika. Od tamtego dnia Lato była już zawsze szczęśliwa sprawiając tym samym wiele dobra na Ziemi. Dzięki niej bowiem wszystkie lasy stały się bardziej zielone, łąki mieniły się wszystkimi istniejącymi kolorami, wody stały się cieplejsze, wiatry były spokojniejsze, dni długo nie pozwalały przedrzeć się nocy, zwierzęta odżyły i stały się o wiele bardziej energiczne, a Słońce świeciło z całą swa mocą, dając Ziemi mnóstwo ciepła. Od tamtego dnia, Lato już nigdy nie powróciła do królestwa niebieskiego, albowiem zaznała pełnię szczęścia w świecie ludzi i pragnęła z nimi pozostać już zawsze. Jednak jej szczęście nie trwało długo, ponieważ Niebo dowiedział się o poczynaniach swej przybranej córki, i że ta nie chce powrócić do domu. Wtedy to właśnie rozpętał na Ziemi ogromną i przerażająca burzę. Ludzie zlękli się tego niszczycielskiego zjawiska, ale Lato posiadała potężną moc i szybko ujarzmiła wywołaną przez Niebo burzę. Ale ten nie zamierzał się poddać i za wszelką cenę pragnął sprowadzić Lato do domu. Jego burze były coraz bardziej przerażające i niszczycielskie, i gdy pewnego razu Lato walczyła z, jak dotąd, najstraszliwszą burzą jaką wywołał jej ojciec, potężny piorun trafił w Elderiatha uśmiercając go. Lato długo płakała po stracie ukochanego. Nie potrafiła się pogodzić z jego śmiercią, tak samo jak nie potrafiła pozostać już w miejscu, w którym wszystko przypominało jej Elderiatha. Jednocześnie nie chciała wracać do ojca którego od tamtej chwili szczerze znienawidziła ,a nienawiść ta nigdy nie opuściła jej serca. Dlatego też uciekła nad najdalej wysunięte na południe jezioro ukryte w lesie, do którego żaden człowiek nigdy się nie zapuszczał, i tam zamieszkała. I tak oto na świecie powstało lato.
     Po zniknięciu Lata, Niebo zaprzestał nękać Ziemię swymi burzami, bo zrozumiał, że to przez niego Lato uciekła, i nigdy już nie powróci, i nigdy mu nie wybaczy. Posmutniał wtedy wielce bo bardzo kochał swą najstarsza córkę i chciał dla niej dobrze, ale wyszło inaczej.