poniedziałek, 14 września 2015

     Opowieść o czterech Porach Roku 

                         Rozdział 4

Tymczasem trzecia z sióstr, Zima, często spoglądała z nieba na życie na Ziemi, które z każdym dniem coraz bardziej ją fascynowało. Ukochała ona ludzi i uwielbiała oglądać ich całodzienne poczynania, dlatego tez gdy pewnego dnia zobaczyła, jaki smutek i cierpienie zostawiła na Ziemi Jesień, zapragnęła pomóc bezsilnej rasie ludzkiej, i znów zaprowadzić tam szczęście. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, zeszła na Ziemię, prosząc uprzednio swą najmłodszą siostrę, Wiosnę, aby opiekowała się ojcem, bo bardzo kochała Niebo i nie chciała go opuszczać, ale kochała też ludzi, którzy bardziej niż ojciec potrzebowali teraz jej pomocy. Gdy wreszcie stanęła na Ziemi, poczuła pod swymi, białymi jak mleko, stopami gęste, wilgotne i wszechobecne błoto. Rozejrzała się wokoło i przeraził ją ten widok.  Z nieba nieustannie padał deszcz, drzewa zostały ogołocone prawie ze wszystkich liści, w których nie można było dopatrzeć się żadnego koloru. Wszelkie rośliny, niegdyś dumnie i pięknie rosnące w słońcu, teraz były poniżone, brzydkie i nic nie warte, a zwierzęta zmarniały i stały się o wiele bardziej płochliwe i nieufne, niż za czasów Lata. Zima współczuła teraz Ziemi i postanowiła natychmiast położyć kres temu nieszczęściu. Nie posiadała w prawdzie tak wielkiej mocy jak Lato, ale obiecała sobie zrobić wszystko, aby znów zapanowało szczęście. W pierwszej kolejności zaprowadziła większość zwierząt do wydrążonych ówcześnie nor i ułożyła je do snu, nakazując im zbudzić się dopiero wtedy, gdy znów zapanuje szczęście, a pozostałym podarowała grubsze futra, a ptakom pióra. Następnie pozbawiła drzewa wszelkich ostałych się na nich liści, a potem spadający z nieba deszcz, zamieniła na płatki śniegu, które w kilka chwil przykryły szarą, błotnistą ziemię i zwiędłe kwiaty.  Po czym zamroziła nawierzchnię wszystkich wód, aby uchronić ryby przed śniegiem i zimnem, kryształkami lodu ozdobiła nagie gałęzie drzew i krzewów.
     Tego dnia świat znów stał się piękny, ale też i martwy. I gdy zima popatrzyła na ludzi, którzy wciąż byli smutni i przygnębieni, mimo wszechobecnego piękna, jakie im stworzyła, czystej jak łza bieli i błyszczących jak diamenty gałęzi drzew i krzewów, nie rozumiała ich nastroju. Przecież tak bardzo starała się, aby znów zapanowała radość i szczęście. Ale ludzie nie radowali się, bo nękał ich mróz i żadne rośliny nie chciały rosnąć, a dni były coraz krótsze. Zapanował głód i wielu ludzi w tamtych czasach umarło. Zima była zrozpaczona, bowiem nie tego chciała. Kochała ludzi i pragnęła im pomóc, a nie przysparzać jeszcze więcej cierpienia. Myślała, że jak świat znów będzie piękny to wtedy zapanuje szczęście, ale myliła się. Zima nie mogła znieść tej świadomości, iż to ona, jeszcze bardziej, niż Jesień, przyczyniła się do niedoli tak wielu ludzi. Uciekła więc daleko w góry piętrzące się na wschodzie i tam, na najwyższym szczycie wznoszącym się ponad chmury, gdzie zawsze padał śnieg, zamieszkała. I tak oto na świecie powstała zima. 

2 komentarze:

  1. Hej, bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie - czułam się tak jakbym czytała mity greckie (albo coś w tym stylu ;p). Ale to fajny pomysł, bo dzięki temu jest to jeszcze bardziej prawdziwe - tak jakby ktoś spisał te wszystkie dzieje. Jeśli mogę mieć jedną uwagę to dotyczy ona tła Twojego bloga. Strasznie przeszkadza w czytaniu. Białe litery zlewały mi się straaasznie z drzewami i po dwóch rozdziałach musiałam przerwać, bo zaliczyłam oczopląs :) Niemniej, na 100% będę do Ciebie zaglądać, bo to co piszesz przykuwa uwagę. W wolnej chwili zajrzyj proszę do mnie na http://kireinayumeomita.blogspot.com. Może moje opowiadanie też przypadnie Ci do gustu ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) pewnie że zajrzę :p i dziękuje tez za uwage postaram się coś z tym zrobic . Miło widzieć że komuś się moje opowiadania poobają :)
      Pozrawiam

      Usuń