czwartek, 10 września 2015

                            Jeśli tylko... 

Był kiedyś człowiek, który szedł ciemną doliną, prosto przed siebie, ale nie wiedział dokąd zaprowadzi go droga, nie wiedział co zobaczy na jej końcu, ale szedł, bo ktoś mu kiedyś powiedział, że jeśli chce znaleźć odpowiedź, wystarczy zacząć szukać. 
Nagle oślepiło go białe światło, a było ono tak intensywne, że aż musiał zamknąć oczy, a gdy je otworzył zobaczył drzwi, otworzył je i przeszedł przez próg, a wtem otoczenie wokół niego zmieniło się. Stał teraz pośród niewysokich wzniesień, które pokrywała zielona trawa porośnięta pięknymi kolorowymi kwiatami, a kwiaty te zrywała mała dziewczynka. Kogoś mu go przypominała, ale nie pamiętał kogo, próbował odnaleźć jej wizerunek w swej pamięci, próbował z całych sił, lecz czuł, że nie pamięta nic z wcześniejszego życia, prócz białego oślepiającego światła, więc nie mógł sobie przypomnieć tej dziewczynki. Człowiek podszedł do niej i uśmiechnął się, a ta nagle posmutniała i przestała zrywać kwiaty. Dlaczego? zastanawiał się. Zaczął zadawać jej pytania, teraz już nawet nie pamiętał o co pytał, ale pamiętał, że dziewczynka za każdym razem odpowiadała, że nie wie, lub tylko wzruszała ramionami. I gdy już miał odchodzić powiedział do niej:
-Kiedyś dokonasz wielkich rzeczy. Naprawdę bardzo wielkich- i przytulił dziewczynkę a z oczu popłynęły mu łzy, i wtedy dziewczynka, jakby dokańczając jego wypowiedź, odpowiedziała-Nigdy się nie poddawaj. 
Gdy człowiek odchodził, obejrzał się jeszcze raz na nieznajomą, znów z uśmiechem na ustach zrywała kwiaty, i pomachał do niej, a potem odwrócił się i przeszedł przez próg drzwi, ale nie zamykał ich, zostawił otwarte. 
A potem świat znów zaczął istnieć, lecz istniał zupełnie inaczej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz